Dnia Pańskiego 24 miesiąca marca,roku królika o godzinie X.OO wyruszyliśmy dzielnie w składzie : „Mała” ; „Ambasador” ; „Maciek” ; „Piotrek” ; „Grześ” ; „Darek” i „Radek” , na podbój niemieckiego kamieniołomu w Hemmor – tak daleko nawet armia czerwona nie dotarła. Droga wyprawy mimo komfortowego auta sprawiła że poległo dwóch naszych kolegów na polu walki – sprawiły to warunki klimatyczne panujące poza terenami Gdańska. Trasa przewidziana była z Ołowianki przez Koszalin, Szczecin i do Berlina gdzie mieliśmy odebrać posiłki w osobie „Jarka”. Przejazd przez Polskę trwał ok 7 godzin – podziękowania drogowcom za rewelacyjne drogi. Podróż już w pełnym składzie przez Niemcy minęła bardzo szybko i sprawnie na wspólnych rozmowach i śpiewie z kategorii „podaj nutkę”. Do bazy noclegowej dotarliśmy ok godziny 22.00. Na miejscu przywitała nas miejscowa „Nimfa” , domki były bardzo wygodne , w pełni wyposażone: salon z aneksem kuchennym, toaleta z prysznicem i pralką, sauna, tv – jednym słowem cena za taki standard odpowiednio dobrana, w przyszłości na pewno jeszcze będziemy korzystać z ich oferty. Po zakwaterowaniu usiedliśmy w salonie i wstępnie ustaliliśmy plan nurkowy na następny dzień. O 7.00 pobudka 8.30 śniadanie i moment na który czekaliśmy – briefing i ruszamy nad zbiornik. Na miejsce nurkowe mieliśmy ok 300 metrów, widok ogromnego zbiornika w ładnej scenerii sprawił zadowolenie na naszych twarzach. Plan nurkowy był bardzo prosty : zapoznanie z mapka nurkową umieszczoną nad brzegiem , dopasowanie głębokości do umiejętności i sprzętu po czym sklarowanie się i wejście do wody. Pierwszy nurek zapoznawczy z akwenem , trzy teamy: „Mała” „Darek” „Radek” z bólami głowy J ; „Maciek” „Piotrek” „Ambasador” ; „Grześ” „Jarek” .Nasze nurkowania oscylowały do max głębokości 40 metrów przy czasie dennym 20 minut. Na celowniku była droga wjazdowa do dawnego kamieniołomu i przybrzeżny zatopiony las. Woda o lekko niebieskawym zabarwieniu ,temperaturze 4 stopni Celsiusa i widoczności 10 metrów zadowalała wszystkich. Po nurkowaniu poszliśmy do domku na małą kawę i małe co nieco, przerwa powierzchniowa trwała 2 godziny. Drugi nurek ten sam czas i max głębokość z małymi zmianami drużynowymi : „Mała” „Darek” „Grześ” „zmarznięty Jarek” ; trzej Amigo „Maciek” „Piotrek” „Ambasador”. Nasze szeregi opuścił „Radek”, ponieważ podróż za bardzo go zmęczyła i nie był wstanie zanurkować drugi raz – podobno był zmęczony jak koń po westernie (dziwne bo całą drogę siedział i nogami nie ruszał ) lub klimat nie ten J. W planie był samolot (mała awionetka) wiszący w toni na 12 metrach z pasażerem na gapę oraz kolejne widoki wyrobiskowe stworzone przez człowieka. Każdy wyszedł z wody zadowolony i głodny kolejnych nurkowań , jednak każdy nurek musi też i zjeść by mieć siły na dalsze podboje. Ruszyliśmy do dobrze wyposażonej kompresorowni (100 metrów od domku) a potem na przepyszny obiad jak w „szeratonie”, który przygotowali nam chłopacy – wielki szacun. Po posiłku z racji że człowiek nie wielbłąd i pić musi , postanowiliśmy spróbować lokalnego browaru. Ku naszemu zdziwieniu miejscowy browar o godzinie 16.00 jest już zamknięty , sklepu monopolowego brak , pozostała nam jedynie stacja benzynowa. Wieczór spędziliśmy na rozmowach o tematach nurkowych przeplatane kawałami .
Kolejny dzień (sobota) zaczęliśmy od śniadania o godzinie 8.00, o 9.00 byliśmy na kolejnym miejscu nurkowym. Plan nurkowy jak dnia poprzedniego : teamy takie jak na pierwszym nurkowaniu, max głębokość 40 metrów przy czasie 30 minut ale za to na najlepszej zatopionej części : dawny zjazd zsypu gruzu dla ciężarówek. Na głębokości 25 metrów znajduje się stara wywrotka marki Mercedes z panią za kierownicą i pomalowanymi paznokciami pod kolor oczu. Szerokim zsypem zaczęliśmy się zanurzać w betonowej konstrukcji przypominającej dwu piętrowy dom, do głębokości 30 metrów. Widoczność 10 metrów , temperatura magiczne 4 stopnie – w cieniu J, jasno jak w dzień – światło potrzebne tylko do komunikacji. Na głębokości 35 metrów zauważamy kraty w dnie przez które można zobaczyć kolejne pomieszczenia wmurowane w wyrobisko wykorzystywane przez pracowników ,od tego momentu stok opada dosyć łagodnie do najgłębszego miejsca kamieniołomu - 55 metrów. Wynurzając się nasze deco zrobiliśmy na przybrzeżnym zatopionym lesie, oddającym niesamowity widok ponieważ już z głębokości 10 metrów widoczne były drzewa na powierzchni rosnące w przybrzeżnej strefie. Przerwa powierzchniowa trwająca 2 godziny na kawę , herbatę i takie tam po czym kolejny nurek w tym samym miejscu. Tutaj okazało się że liczba osób nurkujących nagle się zwiększyła , woda zaczęła wrzeć J jednak co to dla nas ,nie straszne nam takie warunki. Sklarowany sprzęt ,plan nurkowy musi być wykonany w 100% .Zanurzenie przy linie opustowej poszło płynnie, nasze teamy wzorowo w szykach - „czwórkami niczym żołnierze z Westerplatte” penetrowały betonowy budynek. Jednak tym razem nie było już tak fajnie, ponieważ grupy miejscowych zamiataczy i ich „niemulące płetwy” sprawiły że widoczność zmalała do 4 metrów – trafiliśmy na czas ich kursu (dlatego rozumiemy zaistniałą sytuację). Nasza załoga Ge bez problemów przebrnęła przez uciążliwości zapewnione przez miejscowych, dlatego deco tym razem wykonaliśmy już przy linie opustowej. Spakowani ruszyliśmy do domku na pyszny obiad i do wyboru : lampka wina lub małe piwko na lepsze trawienie. W planie dla wytrwałych pozostało nocne nurkowanie na samolocie. Tego wyczynu dokonali czterej pancerni : „Darek” „Grześ” „Jarek” „Ambasador”. Po 20 minutach ujrzeliśmy ich przemarznięte miny pełne zadowolenia – widok godny polecenia każdemu organizatorowi takich wypadów nurkowych.
Wieczorek pożegnalny rozpoczęty ok godziny 20.00 trwał do późnych godzin nocnych (tyle było wrażeń do opowiedzenia po nurkowaniach : ). Pobudka o godzinie 7.00 ,śniadanie i o godzinie 10.00 wyruszyliśmy w kierunku ziemi obiecanej. Wracaliśmy tą samą trasą jednak o godzinę szybciej – możliwe że przystanki na aklimatyzację nie były potrzebne. Na miejscu byliśmy o 21.00.
Bardzo chciałbym podziękować wszystkim uczestnikom eskapady za fajne nurkowania i klimat „powierzchniowy” w czasie wyjazdu. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć że wyjazd nam się udał, jeżeli nie wierzycie to nie czekajcie i zapiszcie się na kolejną wyprawę nurkową już teraz.
Zdięcia z wyprawy w GALERII za które dziękujemy MAŁEJ, TOMKOWI i DARKOWI.
WIELKIE DZIĘKI !!!